Przejdź do treści
Niezaprzeczalnie, jednym z filarów prawa rodzinnego jest chęć ochrony dobra dziecka. Jak wskazywał Kaliklles – czyli antyczny filozof, żyjący w V wieku – w przeciwieństwie do prawa naturalnego, prawo stanowione ma za zadanie otoczyć pieczą słabszych członków danego społeczeństwa. W kontekście dzisiejszych czasów, kiedy to np. międzynarodowe korporacje płacą minimalne podatki w naszym kraju, zaś rodzime firmy lub JDG odprowadzają do budżetu państwa duże części swojego przychodu, takie stwierdzenie mogłoby wydawać się prehistorią, jednakże nadal w ramach systemu prawnego są takie kodyfikacje jak np. Kodeks pracy czy właśnie Kodeks rodzinny i opiekuńczy, które są urzeczywistnieniem tej idei. W dzisiejszym artykule pochylimy się nad sytuacją, kiedy to dobro dziecka może być zagrożone ze strony rodzica i wtedy sąd może podjąć decyzję o ograniczeniu kontaktów pomiędzy tymi podmiotami.
Konkubinat jest terminem, który w nauce prawa określa trwały związek dwóch osób (zazwyczaj mężczyzny i kobiety), które wspólnie prowadzą gospodarstwo domowe, lecz nie zawarły związku małżeńskiego. W Polsce konkubinat nie został wprost uregulowany w przepisach prawa rodzinnego. Z tego powodu jego charakter prawny, a zwłaszcza skutki majątkowe wynikające z tego typu związku, budzą wiele pytań i kontrowersji. W dzisiejszym wpisie pochylimy się nad istotą konkubinatu w kontekście prawnym, a także dokonamy analizy orzeczenia Sądu Apelacyjnego w Białymstoku w sprawie dotyczącej rozliczeń majątkowych między byłymi konkubentami.
Porozumienie wychowawcze, to jeden z kluczowych instrumentów prawnych, umożliwiających uregulowanie sytuacji prawnej dzieci po rozwodzie rodziców. Mimo faktu, iż treść przepisów nie wskazuje wprost, pełnego zakresu takiego porozumienia, dorobek doktryny, pozwala nam odpowiedzieć na pytanie, co musi zostać w nim uwzględnione.
Treść przepisu art. 56 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego (KRIO), który wskazuje przesłanki rozwodu, już wielokrotnie była głównym tematem artykułów na naszym blogu. W dzisiejszym wpisie, znów dokonanym jego analizy, jednakże skupimy się tylko na jego paragrafie trzecim, który ustanawia tzw. zasadę rekryminacji.
Separacja to jedna z instytucji prawnych, które pozwala małżonkom formalnie uregulować rozpad ich związku, bez całkowitego jego rozwiązania, jak ma to miejsce w przypadku rozwodu. W polskim prawie rodzinnym separacja może być orzekana zarówno na zgodny wniosek małżonków, jak i na żądanie jednego z nich. O szczegółach dotyczących przesłanek i skutków separacji pisaliśmy szerzej na naszym blogu prawnym – gorąco zachęcamy do lektury! Dziś jednak skupimy się na pewnym specyficznym aspekcie tej instytucji – możliwości cofnięcia zgody na orzeczenie separacji.
Choć brzmi to jak niuans proceduralny, przypadek, który trafił na wokandę Sądu Apelacyjnego w Katowicach (sygn. akt I ACa 842/00), pokazuje, jak istotne mogą być konsekwencje złożonych oświadczeń procesowych. Główna bohaterka tej sprawy – żona, która pierwotnie zgodziła się na separację, a później zmieniła zdanie – przyznaje, że nie była świadoma skutków prawnych swojego wcześniejszego stanowiska. Sytuacja ta rodzi pytania nie tylko o charakter oświadczeń składanych w toku sprawy, ale także o świadomość prawną stron procesowych.
Treść art. 59 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, który reguluje kwestię powrotu do nazwiska noszonego przed zawarciem małżeństwa po orzeczeniu rozwodu, był już przedmiotem jednego z artykułów na naszym blogu. Zatem w ramach przypomnienia: rozwiedziony małżonek, który w wyniku zawarcia małżeństwa zmienił swoje dotychczasowe nazwisko, może w ciągu trzech miesięcy od chwili uprawomocnienia się wyroku rozwodowego złożyć przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego lub konsulem oświadczenie o powrocie do poprzedniego nazwiska. Jest to prawo, a nie obowiązek – małżonek samodzielnie decyduje, czy chce powrócić do nazwiska noszonego przed ślubem, czy też zatrzymać nazwisko nabyte w małżeństwie.
Skoro przypomnieliśmy sobie to, o czym pisaliśmy, już jakiś czas temu na łamach naszego bloga, spróbujmy odpowiedzieć na pytanie czy przepis ten daje podstawę prawną byłemu małżonkowi do żądania od swojej byłej żony lub męża zmiany nazwiska?
Decyzja o rozwodzie często wiąże się z obawami o przyszłość dzieci, w tym o ich sytuację finansową. Czy jednak aspekt ekonomiczny może przesądzać o tym, że rozwód nie powinien być orzeczony? Na to pytanie odpowiedział Sąd Najwyższy w wyroku z 17 grudnia 1999 r. (III CKN 850/99), podkreślając, że choć pogorszenie sytuacji materialnej dzieci może być następstwem rozwodu, nie jest to jedyny ani decydujący czynnik, który sąd bierze pod uwagę przy ocenie ich dobra. W tym artykule omówimy, w jaki sposób Sąd Najwyższy odniósł się do kwestii ekonomicznych w kontekście dobra dzieci, opierając się na przepisach Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.
W sytuacjach, gdy małżonkowie się rozwodzą, a jeden z nich otrzymuje alimenty, pojawia się pytanie: co stanie się z tym wsparciem w razie śmierci byłego małżonka? Czy rozwiedziony małżonek może ubiegać się o rentę rodzinną, jeśli wcześniej otrzymywał alimenty? Sprawa wydaje się skomplikowana, ale przepisy prawa jasno regulują te kwestie. W niniejszym artykule przyjrzymy się, jakie są zależności między obowiązkiem alimentacyjnym a prawem do renty rodzinnej na podstawie wyroku Sądu Najwyższego z dnia 3 października 2017 r., oraz przepisów Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego oraz ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
Wiele osób zastanawia się, czy decyzje sądów kościelnych, takie jak unieważnienie małżeństwa, mogą wpłynąć na proces rozwodowy prowadzony przez sąd państwowy. W końcu obie instytucje zajmują się sprawami małżeńskimi, a często to samo małżeństwo podlega ocenie zarówno na gruncie prawa kanonicznego, jak i cywilnego. Czy jednak orzeczenie sądu kościelnego może przesądzić o rozwodzie lub jego warunkach? Czy procedury kościelne mają jakiekolwiek znaczenie w postępowaniu rozwodowym przed sądami państwowymi?
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że skoro Kościół stwierdził nieważność małżeństwa, sąd świecki powinien “z urzędu” uwzględnić taki fakt. Jednak prawda jest bardziej skomplikowana. Prześledźmy to na przykładzie konkretnej sprawy, która była przedmiotem rozważań Sądu Najwyższego.
Rozstania małżeńskie to zawsze trudne i emocjonujące chwile. Dla wielu ludzi, separacja, inaczej niż rozwód, wydaje się być mniej drastycznym rozwiązaniem – w głowach wielu z nas powstaje wizja jakoby ustalenie takiego stanu prawnego było swoistą chwilą wytchnienia, czasem na przemyślenie “ostatecznej” decyzji rozwodowej i odbudowę wzajemnych relacji. Bywa jednak i tak, że separacja staje się preludium do rozwodu, bo niejednokrotnie okazuje się, że małżonkowie nie potrafią już odbudować zniszczonej więzi.
Wyobraźmy sobie małżonków, którzy po wielu latach wspólnego życia decydują się na separację, wierząc, że potrzebują czasu, aby poukładać swoje sprawy. Czas spędzony oddzielnie uświadamia im, że powrót do siebie nie jest już możliwy. Wówczas pojawia się chęć, by zakończyć ten rozdział definitywnie. Czy jednak można zmienić żądanie separacji na żądanie rozwodu w ramach postępowania apelacyjnego?