Choć relacja małżeńska opiera się na wzajemnym zaufaniu i bliskości, prawo karne nie uznaje jej za przestrzeń wyłączoną spod ochrony. Każdy człowiek – niezależnie od statusu w związku – zachowuje autonomię w decydowaniu o swoim życiu seksualnym.
Jak zauważa A. Michalska-Warias w opracowaniu Zgwałcenie w małżeństwie – wybrane problemy (w: Zgwałcenie. Definicja, reakcja, wsparcie dla ofiar, red. L. Mazowiecka, Warszawa 2016), „osobom pozostającym w związkach małżeńskich przysługuje i wolność seksualna, i pełna ochrona prawnokarna przed jej naruszeniami”. Oznacza to, że sam fakt pozostawania w związku nie zmienia nic w kwestii karalności przymuszania do współżycia.
Jeszcze w pierwszej połowie XX wieku wiele systemów prawnych zakładało, że mąż nie może zgwałcić żony. W Polsce ten pogląd został odrzucony wraz z wejściem w życie kodeksu karnego z 1969 roku, który zaliczył zgwałcenie do przestępstw przeciwko wolności. Od tego momentu nie ma już wątpliwości: sprawcą może być również małżonek.
Prawo i pojęcie zgody
Zgodnie z art. 197 § 1 kodeksu karnego: „Kto doprowadza inną osobę do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku jej zgody, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15.”
Przepis ten dotyczy każdego – bez względu na to, czy sprawca i ofiara pozostają w małżeństwie. Problem pojawia się natomiast na gruncie dowodowym. Jak wskazuje Michalska-Warias, w relacji małżeńskiej istnieje pewne domniemanie ogólnej zgody na współżycie, dlatego sądy muszą wyjątkowo dokładnie badać, czy w konkretnym przypadku zgoda rzeczywiście została wyrażona, czy też była wymuszona lękiem lub przemocą.
Podobny wniosek płynie z glosy prof. J. Warylewskiego do wyroku Sądu Najwyższego z 14 marca 2017 r. (IV KK 369/16, OSP 2018, nr 11), w której autor podkreśla: „konieczność jednoznacznego ustalenia braku zgody na współżycie w przypadku oskarżenia o zgwałcenie żony w żaden sposób nie modyfikuje, ani tym bardziej nie wyklucza, konieczności jednoznacznego ustalenia braku zgody w każdym innym przypadku”. Warylewski stanowczo sprzeciwia się tezie, że małżonek mógłby działać w „błędzie co do bezprawności” swojego zachowania – jego zdaniem żaden dorosły i poczytalny obywatel Polski nie może nie wiedzieć, że przymuszanie do seksu jest przestępstwem.
Praktyka sądowa i problem „cichej przemocy”
Szczególnie wymowne jest postanowienie Sądu Najwyższego z 10 kwietnia 2024 r. (II KK 593/23). Sprawa dotyczyła mężczyzny, który przez kilka lat znęcał się nad żoną, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Kobieta przyznała, że „poddawała się” jego żądaniom seksualnym dla „świętego spokoju”, by uniknąć kolejnych awantur. Sąd pierwszej instancji uznał, że nie doszło do zgwałcenia, ponieważ nie było bezpośrednich gróźb.
Sąd Najwyższy nie miał wątpliwości, że to błędne podejście. W uzasadnieniu stwierdzono: „Wieloletnie funkcjonowanie w przemocowej relacji, w której sprawca wykorzystuje swoją dominację do odbywania stosunków seksualnych wbrew woli ofiary, stanowi realizację znamion przemocy lub groźby z art. 197 § 1 k.k.”. W praktyce oznacza to, że „zgoda” wyrażona w strachu nie jest zgodą w rozumieniu prawa, a przemoc domowa może sama w sobie tworzyć stan permanentnego zagrożenia, który wypełnia znamiona groźby.
Jak pokazują badania A. Michalskiej-Warias, w zdecydowanej większości spraw o zgwałcenie w małżeństwie przemoc seksualna współwystępuje z przemocą psychiczną i fizyczną. Autorka wskazuje, że aż 77% sprawców skazanych za zgwałcenie żony lub konkubiny było jednocześnie skazanych za znęcanie się nad nią. Mimo to sądy często nie traktowały wymuszeń seksualnych jako elementu znęcania, co prowadziło do zaniżania kar. „Regularne przymuszanie żony do kontaktów seksualnych może niewątpliwie zostać uznane za przejaw znęcania się” – podkreśla Michalska-Warias.
Dopiero nowsze orzecznictwo zaczyna konsekwentnie włączać ten aspekt do oceny czynu. Sądy coraz częściej podkreślają, że brak wyraźnego oporu nie jest równoznaczny z wyrażeniem zgody. Ofiary często stosują tzw. strategię przetrwania – pozorną uległość, która ma zmniejszyć ryzyko eskalacji przemocy.
Małżeństwo nie daje przyzwolenia
Współczesne rozumienie zgwałcenia w małżeństwie jasno wskazuje, że zawarcie ślubu nie oznacza zrzeczenia się prawa do decydowania o sobie. Każdy człowiek ma prawo powiedzieć „nie” – bez względu na to, w jakiej pozostaje relacji. Sąd Najwyższy w wyroku z 2024 roku jednoznacznie przesądził, że współżycie „dla świętego spokoju” to nie zgoda, lecz efekt przemocy lub groźby.
Zgwałcenie w małżeństwie nie jest odrębnym typem przestępstwa – to wciąż zgwałcenie w rozumieniu art. 197 k.k. Wymuszone kontakty seksualne mogą też stanowić formę znęcania się, a w przypadku długotrwałej przemocy skutkować surowszą odpowiedzialnością.
Związek małżeński nie ogranicza prawa do wolności seksualnej. Przeciwnie – powinien ją chronić. Jednak gdy relacja oparta na zaufaniu staje się narzędziem przemocy, prawo musi reagować stanowczo. Zrozumienie, że przymus w małżeństwie jest równie karalny jak każdy inny akt przemocy seksualnej, to kluczowy krok w stronę realnej ochrony ofiar.
Źródła cytowane:
A. Michalska-Warias, Zgwałcenie w małżeństwie – wybrane problemy [w:] Zgwałcenie. Definicja, reakcja, wsparcie dla ofiar, red. L. Mazowiecka, Warszawa 2016.
J. Warylewski, Gwałt, gwałt w małżeństwie, nieświadomość bezprawności…, Glosa do wyroku SN z 14.03.2017 r., IV KK 369/16, OSP 2018, nr 11, s. 113.
Postanowienie SN z 10.04.2024 r., II KK 593/23.
Chcesz wiedzieć więcej? Zapraszamy do kontaktu!
Zdjęcie: unsplash.com